Anna Wendzikowska przez lata pracowała jako jedna z dziennikarek TVN a dokładnie programu "Dzień dobry TVN". Celebrytka prężnie działa również na Instagramie. Ma tam ponad pół miliona obserwatorów. Pokazuje w sieci głównie relacje ze swoich podróży. Prywatnie jest mamą dwóch małych córek.

Reklama

Anna Wendzikowska o swoim podejściu do pieniędzy

Anna Wendzikowska słynie też z kontrowersyjnych wypowiedzi, które są szeroko komentowane w sieci. W rozmowie z Żurnalistą wyznała na przykład, że "potrzebuje 40-50 tysięcy miesięcznie" na życie. Podczas gali See Bloggers w rozmowie z Pudelkiem poruszyła temat pieniędzy. Dziennikarka wyjawiła, czy kiedykolwiek dane jej było zetknąć się z biedą.

Staram się nie mówić o pieniądzach. Wiem, że to popularne mówić, że się było biednym i duży medialny potencjał się na tym buduje. Ja wyrastałam w domu, w którym niczego nie brakowało. Moi rodzice nie byli bogaci, ale zawsze tak zarządzali finansami, że wszystkiego było pod dostatkiem. Mój tata jeździł pracować za granicę, czasem nie było go po pół roku- powiedziała.

Wyznała, że dosyć wcześnie sama zaczęła się utrzymywać. Jak pojechałam na studia do Londynu, bo takie miałam marzenie, to moi rodzice powiedzieli, że zapłacą mi za szkołę, ale za wszystkie inne muszę sobie zapłacić sama, to był taki czas, za chodziłam na studia, a nocami pracowałam, między innymi w szatani w klubie, albo jakiejś agencji marketingowej. To jest ważne, żeby mieć taki okres, kiedy zderzamy się z rzeczywistością i poznajemy, ile rzeczy kosztują i jak trudno na nie zapracować. Trzeba to umieć docenić- wyznała.

Tak Anna Wendzikowska uczy swoje córki szacunku do pieniądza

Reklama

W rozmowie z Pudelkiem Anna Wendzikowska opowiedziała, jak uczy swoje córki szacunku do pieniądza. Zaznaczyła, że stawia przede wszystkim na zarządzanie finansami.

Dostajesz tyle i tyle tygodniowo i musisz sobie jakoś radzić. Na przykład w piątki moja córka chodzi z dziećmi do sklepiku i mogą sobie coś kupić za 5 złotych. I to jej decyzja, czy chce sobie kupić jakiś słodycz, czy zachować te pieniądze i zbierać na coś, o czym marzy. Ale ważne jest też to, żeby nie spełniać każdego ich marzenia i nie od razu. Bo fajnie jest umieć na coś czekać. Nie mieć poczucia, że wszystko musi się pojawiać teraz w magiczny sposób - powiedziała.

Wyznała również jak uczy swoje córki, że "nie wszystko jest na wyciągnięcie ręki".

Uczę ich już tego w domu. Zresztą same to wymyśliły. "To ja będę zmywać za 2 złote". Staram się ten system wdrażać. Chcesz coś mieć, to mi pomóż w domu- powiedziała.