Leszczek Świerszcz zmarł w wieku 80 lat. W ostatnich miesiącach swojego życia był pod opieką Polskiej Fundacji Muzycznej.

Mężczyzna przez lata mieszkał w USA. To tam prowadził "Cricket Club", w którym występowali czołowi polscy artyści. Jego upór sprawił, że w Carnegie Hall wystąpiła właśnie Budka Suflera.

Budka Suflera pożegnała przyjaciela

Reklama

Muzycy zespołu pożegnali przyjaciela.

Reklama

Płakać się chce od tak częstych pożegnań… (...) Leszek Świerszcz to postać niezwykle ważna dla polskiej branży muzycznej. Ten muzyk, trębacz, klawiszowiec, a przede wszystkim przedsiębiorca, menedżer, promotor, od wielu dekad zamieszkały w okręgu Nowego Jorku, znany jest chyba każdemu naszemu muzykowi - piszą członkowie Budki Suflera.

Jego kluby, a zwłaszcza "Cricket", dawały pracę i chleb zarówno gwiazdom, jak i maluczkim. Były dla nas wszystkich domem i schronieniem przez ostatnie prawie pięćdziesiąt lat - czytamy.

"Świerszcz dotąd truł o koncercie w Carnegie Hall"

To właśnie gdyby nie jego determinacja, zespół nie wystąpiłby w Carnegie Hall.

(...) Nam samym Świerszcz dotąd truł o koncercie w Carnegie Hall, aż uwierzyliśmy, że to jest możliwe. Bez niego tego koncertu by nie było. Leszek otworzył oczy na świat wielu artystom, i to nie tylko młodym - napisali.

Jak piszą członkowie Budki Suflera był postacią "skomplikowaną, wyrazistą, kontrowersyjną".

Reklama

Pamiętam jak skrupulatnie zapamiętywał zwyczaje i preferencje swoich gości. Jak miał przylecieć Czesio Niemen, to wiadomo, że musiały być ruskie pierogi, bo Czesław je uwielbiał, a poza tym był jaroszem. Jak miała grać młoda kapela, to zajmował się nimi jak wychowawca w przedszkolu. Świetnie wiedział, kto uwielbia Amaretto, a komu broń Boże dać piwko przed koncertem. Kto lubi robić zakupy na Manhattanie, a kto te sprawy ma gdzieś… W sklepach muzycznych wystarczyło się powołać na Lesia i od razu robiło się taniej… Miodzio - czytamy.

Na co chorował Leszczek Świerszcz?

Leszek Świerszcz przez ostatnie lata zmagał się z chorobą i stracił klub. Od niemal czterech lat mieszkał w Polsce. Najpierw u stryjecznego brata Ryszarda a potem w domu seniora. Miał problemy z poruszaniem się, mową i orientacją z powodu choroby neurologicznej.

To Polska Fundacja Muzyczna finansowała mu zakup lekarstw i regularne wizyty lekarskie u specjalistów czy dodatkowy pakiet medyczny w jednej z firm w Warszawie. Ona też poinformowała o jego śmierci.