Urszula Dudziak w październiku skończyła 80 lat. Piosenkarka nie schodzi jednak ze sceny. Wciąż koncertuje i spotyka się z fanami. Chętnie też udziela wywiadów.
Jej hit "Papaya" wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością a sama wykonawczyni ma w sobie ogromne pokłady energii. W wielu wywiadach Dudziak przyznała, że źródłem jej szczęścia i dobrego samopoczucia jest związek z Bogdanem Tłomińskim. Przyznała nawet, że jest zadowolona ze swojego życia w niemal każdym jego aspekcie - również erotycznym. Ta wypowiedź zaintrygowała wielu.
Teraz w najnowszej rozmowie Urszula Dudziak otworzyła się na temat narkotyków. W rozmowie z Natalią Szymańczyk przyznała, że świat muzyki pełen jest różnego rodzaju używek. Podkreśliła, że jej samej zdarzyło się spróbować marihuany.
Urszula Dudziak o paleniu marihuany przed koncertem. "Widzę, że mam taki długi, olbrzymi dziób"
Pamiętam Woodstock, pojechaliśmy na przyjęcie, które organizował Dave Liebman, wybitny saksofonista. Było z 15 osób, sami muzycy i oczywiście palili jointy (...) i spróbowałam (...). Po prostu tak mi serce zaczęło walić i pomyślałam, że odlecę. Bardzo tego żałowałam, zaszkodziło mi to na maksa - powiedziała.
I uważaj... Mija jakiś czas, Basil Farrington, genialny basista rozgrywa się przed koncertem w Filadelfii, w garderobie. Nie zapomnę... Pociąga [jointa - przyp. red.] i mówi: "Chcesz, Ula?". Ja mówię: "Wiesz co, nigdy mnie nie namawiaj, ja już tego nigdy nie dotknę, a on mówi: "You had the wrong stuff", to zioło było nie takie (...). Myślę sobie - no zaraz mam wychodzić na scenę, bałam się trochę, ale zaciągnęłam się i kurcze blade! Nagle wchodzę na scenę i widzę, że mam taki długi, olbrzymi dziób. Zamieniłam się w pelikana i trzymam tak mikrofon daleko. Michał krzyczy: "Michał bliżej, bo cię nie słychać!", a ja mówię: "Nie mogę, nie widzisz?!" - opowiedziała Dudziak.