"Towarzysze! Obywatele! Ludu pracujący stolicy!" - to najbardziej zapamiętane słowa wypowiedziane przez Władysława Gomułkę niedługo po tym, jak został pierwszym sekretarzem KC PZPR.

Dla Polaków doświadczonych stalinizmem wybór towarzysza "Wiesława", który nastąpił 21 października 1956 roku, jawił się jako powie świeżości. Polacy wiedzieli, że chwilę wcześniej Gomułka siedział w więzieniu, co oznaczało, że w pewnym sensie był "represjonowany" przez ekipę Bolesława Bieruta. Stał się, więc bohaterem czegoś w rodzaju "gomułkomanii".

Czy Wiesław Gomułka nienawidził Kaliny Jędrusik?

Reklama

Najbardziej rozpowszechnioną anegdotą na temat towarzysza "Wiesława" była ta, że na widok Kaliny Jędrusik, która występowała w "Kabarecie Starszych Panów" w sukience z głębokim dekoltem i krzyżykiem na piersi, rzucił kapciem w telewizor. Inna wersja głosi, że popielniczką. To miejska legenda. Po pierwsze dlatego, że Gomułka nie nosił w domu kapci. Jeszcze przed wojną został ranny w nogę i nawet w domu poruszał się w ortopedycznym obuwiu.

Reklama

Po drugie towarzysz "Wiesław" oglądał w telewizji jedynie "Dziennik" i Kobrę, która była nadawana w czwartki. Kabaret Starszych Panów swoją emisję miał późną porą, gdy Gomułka już dawno spał. Po trzecie pierwszy sekretarz KC PZPR był człowiekiem bardzo oszczędnym. Papierosa, którego miał zapalić dzielił na pół, więc telewizora, który był wówczas bardzo drogim urządzeniem również, by nie zniszczył.

Reklama

Zakaz występowania Kaliny Jędrusik w telewizji był efektem listu kobiet z Rybnika, które były zbulwersowane jej odważną kreacją podczas występu. Panie uważały, że ich mężowie wolą podziwiać wdzięki Jędrusik na ekranie, niż swoich żon siedzących obok.

Mieszkanie Gomułki i jego żony, jak wspomina w swojej książce "Byłem gorylem Gomułki i Gierka" Stanisław Sątowicz było "bardzo, jak to się dziś mówi, minimalistycznie wyposażone". Nie było w nim drogich mebli, czy obrazów. Jeden pokój z telewizorem i prostokątnym stołem z krzesłami, dwie sypialnie, kuchnia, mała łazienka z ubikacją. "Kiedy zacząłem ochraniać Gomułkę, czyli w 1964 roku, już spali oddzielnie, każde w swojej sypialni" - pisze Sątowicz.

Najbardziej rozpowszechnioną anegdotą na temat towarzysza "Wiesława" była ta na temat Kaliny Jędrusik / NAC

Wśród książek, jakie w mieszkaniu Gomułki można było znaleźć, nie było powieści. Jedynie Marks, Lenin oraz całe roczniki paryskiej "Kultury".

Towarzysz "Wiesław" nie lubił mięsa

Władysław Gomułka nie lubił jadać poza domem. Raczył się tym, co przygotowywała jego żona lub gosposia. Do jego ulubionych potraw należały ziemniaki ze skwarkami i zsiadłym mlekiem, kotlety mielone z kaszą a także zupy - pomidorowa, czy kartfolanka, obowiązkowo z kromką chleba. Gomułka, choć mielone lubił, mięsa zbyt często nie jadł.

Czy prawdą było, że to, z czego przygotowywano posiłki dla towarzysza "Wiesława" było sprawdzane, by nikt go nie otruł? Nie. "Owszem, w Biurze Ochrony Rządu była specjalna komórka sanitarna, która się takimi rzeczami zajmowała, ale tylko wtedy, gdy zamawiano dla Urzędu Rady Ministrów jakieś specjalne dostawy" - wspomina Sątowicz.

Chodziło o to, co sprzedawane było w sklepach dla dygnitarzy. Gosposia Gomułków sama robiła zakupy, czasem towarzyszyła jej żona pierwszego sekretarza. Mimo, że była PRL-owską "pierwszą damą" nie miała ochrony a jedynie od czasu do czasu mogła korzystać z auta BOR z kierowcą.

Kto "donaszał" ubrania po Władysławie Gomułce?

Gdyby nie Zofia Gomułkowa oszczędność towarzysza "Wiesława" widoczna byłaby nawet w ubraniach. Choć szyte miał je w zakładzie krawieckim na Brackiej w Warszawie, nie zwracał uwagi na to, w czym chodzi. To ona sugerowała, że powinien przyzwoicie wyglądać i wtedy kupowane były nowe garnitury dla Gomułki. Wspomniane wcześniej buty szył mu szewc z Chmielnej. Prawy był normalny, a lewy nieco wyższy. Dzięki temu Gomułka nie kulał.

Władysław Gomułka, choć mielone kotlety lubił, mięsa zbyt często nie jadł. / NAC

Okazuje się, że niektóre ubrania po pierwszym sekretarzu nosili jego pracownicy. Jak wspomina Sątowicz jednym z nich był Tadeusz Mikuła, który pracował w BOR. Mężczyzna miał liczną rodzinę i "donaszał" spodnie, marynarki a czasem także koszule. To Zofia Gomułkowa sugerowała, że czas pracownikowi coś oddać, bo na przykład ma wesele w rodzinie. I pracownik, i Gomułka mieli ten sam wzrost, czyli metr siedemdziesiąt i figurę.

Jakiego psa miał towarzysz "Wiesław"

Gomułkowie mieli psa. Miał na imię Misiek i był rudym, puchatym chow-chowem. "Gomułka w Warszawie prawie w ogóle z nim nie wychodził" - wspomina Sątowicz w swojej książce. Dopiero, gdy zabierał go do Łańska, czy Śródborowa, gdzie towarzysz "Wiesław" odpoczywał wraz z rodziną, "rzucał mu jakieś patyki, głaskał i tarmosił futro".

"Misiek lubił Gomułkę. To było widać, jak się do niego łasił" - pisze Sątowicz. Mimo, że wyjeżdżał, Gomułka nie był zwolennikiem relaksu. Wciąż pracował, a nawet gdy nie pracował to czytał. Od czasu do czasu chodził do kina.

Gdy pod koniec lat 60. Gomułka zaczął naciskać na pogłębienie dobrych relacji z Moskwą, co skończyło się m.in. zdjęciem z teatralnych desek sztuki "Dziady" w reżyserii Kazimierza Dejmka, jego pozycja na stanowisku pierwszego sekretarza KC PZPR pogorszyła się. W 1968 roku wielu Żydów musiało opuścić Polskę. W 1970 roku wprowadzono wysokie podwyżki na mięso a społeczeństwo zaczęło protestować. 20 grudnia 1970 roku Gomułka ustąpił ze stanowiska a jego miejsce zajął Edward Gierek.

Na emeryturę przeszedł w 1971 roku. Do końca życia był przekonany, że to Moskwa stała za jego "obaleniem". Zmarł 1 września 1982 roku.