Franciszek Pieczka to wielka legenda polskiego kina i teatru. Wybitny aktor miał na swoim koncie ponad 450 ról dramatycznych i komediowych, w tym na przykład niezapomnianą kreację Gustlika w serialu "Czterej pancerni i pies". W XXI wieku Franciszek Pieczka zagrał w uwielbianym przez widzów serialu "Ranczo". Wcielił się w postać Stacha Japycza, jednego z panów, którzy siadywali na ławeczce przed sklepem w Wilkowyjach i komentowali rzeczywistość.

Reklama
Franciszek Pieczka w "Ranczu". / AKPA

Franciszek Pieczka był bardzo oddany rodzinie

Prywatnie Pieczka był człowiekiem spokojnym, ceniącym sobie prywatność. Na pierwszym miejscu stawiał rodzinę. Żonę Henrykę, z którą spędził pół wieku, bardzo kochał. Po jej nagłym odejściu w 2004 roku ubolewał, że to nie on zmarł jako pierwszy.

Reklama

"Żałuję, że nie odszedłem pierwszy. Mam do siebie pretensje, że bardzo rzadko mówiłem jej, że ją kocham. Każdego dnia powinniśmy sobie mówić, że się kochamy" - powiedział aktor w jednym z wywiadów.

Franciszek Pieczka nie bał się śmierci: "Wie pani, ja już swoje przeżyłem. Ja się śmierci nie boję. Już nie mam jakichś aspiracji życiowych, ani osobistych, ani zawodowych. Tylko Boga proszę, żeby odejść spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką" - wspominała słowa aktora w serwisie Plejada.pl Katarzyna Stoparczyk, autorka książki "Franciszek Pieczka. Portret intymny".

Piotr Pieczka o pożegnaniu z ojcem: Nie żałował żadnej minuty

Franciszek Pieczka wielokrotnie podkreślał, że nigdy nie chciałby być ciężarem dla rodziny. Jego syn, Piotr Pieczka mówił, że aktor to sobie wymodlił.

"Pożegnał się z nami. Przekazał nam, że jeśli gdzieś wychodzimy, trzeba się pożegnać, bo nie wiemy, co dzień nam przyniesie, kiedy nasza świeczka się wypali. Nauczył nas, że życia nie wolno marnować na kłótnie. On nie żałował żadnej minuty przeżytej na tym świecie" - wyznał w rozmowie z Plejadą.