Piosenka "Windą do nieba" powstała w 1978 r. W tym samym roku zespół 2 plus 1 zaprezentował go wraz z utworem "Ding-dong" na festiwalu w Sopocie i zdobył pierwsze miejsce. W 2007 r. przebój trafił na 55. miejsce w zestawieniu Top Wszech Czasów Radia Złote Przeboje. Stał się także przebojem wszech czasów polskich wesel. Paradoksalnie i trochę wbrew intencjom jego twórców.
"Gości tłum coś fałszywie odśpiewa"
Zespół 2 plus 1 został założony przez Janusza Kruka i Elżbietę Dmoch w 1971 r. Siedem lat później Janusz Kruk i Marek Dutkiewicz, autor tekstów m.in. takich przebojów jak "Jolka, Jolka, pamiętasz", "Szklana pogoda" czy "Za ostatni grosz", stworzyli utwór "Windą do nieba". W środku nocy, po kilku głębszych, a zaczęło się od wiersza Dutkiewicza, dla którego inspiracją była podobno wnikliwa obserwacja ówczesnych Polek.
"Kruk docenił siłę tego utworu, dopuścił mnie do procesu komponowania. Wieczorem zasiedliśmy razem z Krukiem i jego gitarą przy obficie wówczas zaopatrzonym barku. Czas mijał, flaszek ubywało. Nasze rewelacyjne pomysły rejestrowaliśmy na magnetofonie szpulowym firmy Grundig. Właściwie w ten sposób minęła nam cała noc. Rano rozstrzelaliśmy ostatnią flaszkę, bardzo zakurzoną pomarańczówkę i padliśmy" – wspominał Marek Dutkiewicz.
Panowie obudzili się "bladym świtem, czyli około południa". Z obawą krążyli wokół magnetofonu, niepewni czy po ciężkiej nocy cokolwiek pozostało z ich "rewelacyjnych pomysłów".
"Wreszcie przyszła odwaga, Kruk nacisnął klawisz i stał się cud. Okazało się, że ostatnia poranna wersja, ani o nutę nie różni się od tej pieśni, którą znamy chyba nie najgorzej" – mówił autor tekstu.
Co ciekawe, na ostateczną wersję przeboju ogromny wpływ miał Zbigniew Hołdys, późniejszy lider zespołu Perfect. "Były spore problemy przy aranżacji tego utworu, ale w studiu to jego gitara związała i skleiła ten utwór. Serdeczne dzięki" — mówił Marek Dutkiewicz.
"Już mi niosą suknię z welonem"
Utwór od razu stał się wielkim przebojem, a po festiwalu w Sopocie na pamięć znała go cała Polska. Jak kraj długi i szeroki wybrzmiewał niemal na każdym polskim weselu i przez wiele lat był utworem najczęściej wybieranym przez parę młodą na swój pierwszy taniec.
Chyba tylko za sprawą kilku wersów refrenu, w którym przewijają się przecież piękne weselne symbole: suknia z welonem, ryż na szczęście, "złoty krążek". Refrenu, w którym nawet kopytka koni, wiozących parę do ślubu, stukają w rytm Mendelssohna.
"Już mi niosą suknię z welonem / Już Cyganie czekają z muzyką / Koń do taktu zamiata ogonem / Mendelssohnem stukają kopyta / Jeszcze ryżem sypną na szczęście / Gości tłum coś fałszywie odśpiewa / Złoty krążek mi wcisną na rękę / powiozą mnie windą do nieba".
Może też i za sprawą teledysku, który był częścią drugiego filmu muzycznego z udziałem 2 plus 1 w reżyserii Jerzego Woźniaka. Akcja klipu rozgrywa się na wiejskim weselu, a członkowie kapeli wykonują swój przebój, tańcząc w tłumie weselnych gości.
"Ja go nie kocham, taka jest prawda"
Tymczasem już pierwsze wersy utworu sugerują, że "Windą do nieba" to piosenka, owszem o miłości, ale niespełnionej. Kobieta pisze przecież pożegnalny list do wyśnionego księcia z bajki, w tym przypadku z ekranu. Może to ktoś realny, może jedynie personifikacja miłości wymarzonej.
"Mój piękny panie raz zobaczony w technicolorze / Piszę do pana ostatni list / Już mi lusterko z tym pana zdjęcie też nie pomoże / Pora mi dzisiaj do ślubu iść" - słyszymy.
Ten ślub, do którego wiozą ją koniki stukające Mendelssohna, to ślub z rozsądku. Małżeństwo, na które w pewnym wieku czy w pewnym momencie przyszła już po prostu "pora". Bo inaczej nie wypada, bo "dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama".
Bohaterka jasno i wyraźnie mówi, że nie kocha tego, kogo jej do ołtarza przywiedli, ale uczucia uczuciami, a życie życiem. Musi płynąć dalej ustalonym (?) torem.
"Mój piękny panie ja go nie kocham, taka jest prawda / Pan główną rolę gra w każdym śnie / Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama / Życie jest życiem pan przecież wie".
"W sumie jest to jednak smutna piosenka. Właściwie przypomina epitafium, a została potraktowana jak prolog do wspólnego życia" — mówił Andrzej Rybiński, gitarzysta zespołu 2 plus 1, który później z powodzeniem kontynuował karierę solową.
"Mój piękny panie z tego wszystkiego nie mogłam zasnąć / Więc nie mógł mi się pan przyśnić dziś / I tak odchodzę bez pożegnania jakby znienacka / Ktoś między nami zatrzasnął drzwi".
Piosenkę o ostatecznym "zatrzaśnięciu drzwi" przez lata grano, a może i gra się nadal, młodej parze, a jej refren grzmiał aż po dach weselnych sal. Marek Dutkiewicz w rozmowie z Marią Szabłowską tak komentował weselny sukces swojego utworu:
"Bardzo mnie to cieszy, ale trudno oprzeć się takiemu ironicznemu uśmiechowi, bo jednak przesłanie utworu było inne" – powiedział w programie "Muzyczna Jedynka", sugerując, że ludzie nie słuchają tekstów. – "Ale kto zwraca uwagę na zwrotki. Śpiewa się ten refren" – podsumował słodko-gorzko.
Już mi niosą suknię z welonem / Już Cyganie czekają z muzyką / Koń do taktu zamiata ogonem / Mendelssohnem stukają kopyta / Jeszcze ryżem sypną na szczęście / Gości tłum coś fałszywie odśpiewa / Złoty krążek mi wcisną na rękę / powiozą mnie windą do nieba
W artykule wykorzystano m.in. materiały z programu "Muzeum polskiej piosenki". Śródtytuły pochodzą z tekstu utworu "Windą do nieba" zespołu 2 plus 1 autorstwa Marka Dutkiewicza.