Stwierdzenie, że to, co najlepsze powstaje w bólach i przez przypadek, w tym wypadku chyba nie jest do końca prawdą.

Wszystko zaczęło się od jednego telefonu. Jest rok 1984. Agnieszka Osiecka dzwoni do Jacka Cygana. Właśnie pisze teksty na płytę Majki Jeżowskiej / była już piosenka „A ja wolę moje mamę, co ma włosy jak atrament”/.

W krótkich, uroczo szczerych słowach oznajmiła, że ona jest w stanie napisać jedną stronę płyty, a ja muszę zrobić drugą. Kiedy zacząłem protestować i tłumaczyć, że nie piszę dla dzieci, stwierdziła, że nie mam wyjścia, bo jej się nie odmawia – mówił w jednym z wywiadów Jacek Cygan.

Reklama
Okładka płyty "Dyskoteka Pana Jacka" / Materiały prasowe

Płyta kompaktowa będzie wówczas dopiero pieśnią przyszłości. Na dobre zagości w domowych fonotekach dopiero w latach 90. Pierwszej profesjonalnie wydanej w 1988 roku doczeka się Urszula i Budka Suflera.

"Rusza jak muzyczna rzeka/Dyskoteka Pana Jacka!"

Gdy Jacek Cygan zacznie pisać piosenki dla Majki Jeżowskiej wciąż królować będą płyty winylowe i gramofony. Gdy zacznie tworzyć "Dyskotekę Pana Jacka" większość młodych fanów będzie jej słuchać aż do wciągnięcia taśmy na kasetowym magnetofonie albo pierwszym polskim walkmanie wyprodukowanym przez Radiowe Zakłady im. Kasprzaka, czyli "Kajtku".

Jest rok 1988. Jacek Cygan zaczyna być kojarzony z piosenkami dla dzieci. Pisze je m.in. dla Krzysztofa Antkowiaka, Magdy Fronczewskiej. Śpiewające dzieci budzą coraz większą ciekawość. Jeden z nielicznych w tamtych czasach programów dla dzieci, czyli nadawany, co niedzielę "Teleranek" przyznaje Cyganowi nagrodę za twórczość dla dzieci. Są już na świecie takie piosenki, jak "Zakazany owoc", "Laleczka z saskiej porcelany", "Za mały" czy "Przyjaciel wie". I zna je cala Polska.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Długo myślałem nad tym, w jakiej formie tę nagrodę należy odebrać, czy mam wyrecytować teksty tych piosenek, a może o nich opowiedzieć. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł, że najlepszą formą prezentacji piosenek będzie dyskoteka, a zaraz potem wymyśliło mi się hasło: ”Dyskoteka Pana Jacka” , ale czytane wówczas z angielska, a więc Dżeka – wspomina Cygan.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. – Po tych telewizyjnych dyskotekach z udziałem najmłodszych artystów, narodził się kolejny pomysł. Zawsze strasznie mi było żal tych dzieci, które w Sylwestra odstawiane są na boczny tor, bo rodzice szykują się na bal. Wymyśliłem, więc pierwszą "Sylwestrową Dyskotekę Pana Jacka". Poszedłem z tym do telewizji, kupili. Emitowana tuż po "Teleexpresie" miała ogromną oglądalność. Z tego, co pamiętam jakieś 8 mln widzów – opowiada.

"Laleczka z saskiej porcelany/Twarz miała bladą jak pergamin"

Piosenki zaczęły trafiać nie tylko w muzyczne gusta najmłodszych, ale i ich rodziców, którzy wraz ze swoimi pociechami, coraz liczniej wybierali się na organizowane w całej Polsce koncerty. Występujący podczas nich młodzi wykonawcy mieli rzesze wiernych fanów.

Jednym z nich był Krzysztof Antkowiak. Cygan uważał, że piosenki dla dzieci należy robić tak jak dla dorosłych, tylko lepiej. Stąd zaproszenie do współpracy najlepszych polskich kompozytorów takich jak Krzesimir Dębski, Stanisław Sojka, Marek Bychawski, Rafał Paczkowski i oczywiście Majka Jeżowska, która była od początku.

- Mając 13 lat wystąpiłem w Koninie na festiwalu piosenki dziecięcej. W czasach dla niektórych zapewne prehistorycznych, bo w 1986 roku wygrałem go śpiewając piosenkę Lionela Richie "Hello". Krzesimir oglądał mnie w telewizji, powiedział Jackowi, że jest taki jeden małolat, który fajnie śpiewa i fajnie byłoby z nim współpracować. On mnie znalazł i tak to się wszystko zaczęło – mówi Antkowiak.

"Zakazany owoc dumnie krąży mi nad głową/Zakazany owoc marzeń ciemnych tabu"

Pytany, jak wspomina trasę koncertową z "Dyskoteką", odpowiada, że wbrew pozorom nie była to wcale ciężka praca, ale dobra zabawa. – Potrafiliśmy jeździć i grać nawet przez 1,5 miesiąca. Przychodziło nas zobaczyć bardzo dużo ludzi. Amfiteatry, sale koncertowe, czy teatry były zawsze wypełnione po brzegi. Wszyscy razem z nami śpiewali te piosenki, ale z tego, co pamiętam, Jacek zawsze starał się wplatać w repertuar coś premierowego – opowiada.

Jego wykonanie piosenki "Zakazany owoc", w tym nagroda na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu sprawiły, że stał się obiektem westchnień zarówno nastolatek, jak i ich mam. Najbardziej zapamiętaną przez samego Antkowiaka piosenką z "Dyskoteki" była kompozycja "Dłonie", którą wszyscy razem śpiewali podczas finału koncertów. – Bawiliśmy się nią. Zmienialiśmy układ zwrotek, kolejność wykonawców. Gdy śpiewaliśmy refren "Na raz, na dwa, świat za uszy dziś złap" wszyscy razem z nami śpiewali i klaskali. Młodsi, starsi, to było niesamowite – wspomina.

"Za mały, za mały/W głowie ma migdały/Niebieskie jak sprany dżins"

Oprócz Antkowiaka wśród małych gwiazd „Dyskoteki” znalazły się siostry Magda i Kasia Fronczewskie, córki Piotra Fronczewskiego, Ania Stawieraj i Kasia Zdulska – laureatki festiwalu w Koninie oraz Karolina Gruszka.

Wypatrzyłem ją podczas przedstawienia Teatru Muzycznego Pantera. Tańczyła w jakimś trzecim rzędzie, przez nikogo niedostrzeżona, a ja zauważyłem w niej ogromny talent, wkrótce odkryłem, że nie tylko jest muzykalna, ale także fantastycznie mówi – wspomina Cygan. A wśród dzieci, które siedziały na widowni podczas nagrywania "Dyskoteki" dla telewizji siedział Wojciech Sosnowski, znany dziś fanom hip-hopu jako raper Sokół.

- Strasznie chciałem zobaczyć jak wygląda telewizja od środka i poprosiłem Tatę, który wtedy pisał teksty dla Papa Dance żeby mi pokazał. Zabrał mnie za kulisy programu "Dyskoteka Pana Jacka" - Cygana, a że mieli za mało dzieciaków, to wzięli mnie na nagranie i kazali pstrykać palcami, podczas gdy Krzysztof Antkowiak i Jarosław Bułka wykonali przepiękny, epicki utwór "Przyjaciel wie". Nie do opisania – wspominał po latach.

Trwa ładowanie wpisu

Wśród pojawiających się wraz z dziecięcymi gwiazdami, dorosłych wykonawców, oprócz lidera zespołu Papa Dance, czyli Pawła Stasiaka, można było wówczas zobaczyć Majkę Jeżowską, Annę Jurksztowicz, Seweryna Krajewskiego, Stanisława Sojkę z synem Kubą.

Wprowadzaliśmy różne gatunki muzyczne – acid jazz, funk, ja sam nawet rapowałem. Zawsze staraliśmy się śpiewać na żywo, co wówczas wcale nie było takie oczywiste – śmieje się Cygan.

"Na raz, na dwa/Dość już tego człap, człap/Więc weź się w garść/Ramion bramą wybiegnij w świat"

Ogromna popularność sprawiła, że piosenki śpiewane na koncertach zostały wydane w formie trzech albumów. Najpierw na wspomnianych wcześniej winylach i kasetach magnetofonowych, potem w latach 90. na płytach kompaktowych. Charakterystyczną okładkę z kolorowych liter skomponował legendarny dziś autor ponad tysiąca plakatów zapowiadających sztuki teatralne, filmy i festiwale – Andrzej Pągowski.

Po 30 latach wytwórnia płytowa Universal postanowiła wznowić płytę. To była ich inicjatywa, Chcieli w ten sposób przypomnieć tę naszą fajną i myślę, że bardzo udaną pracę i …zabawę! Do dziś spotykam dorosłych już ludzi, przeszło trzy pokolenia osób, które się na tych piosenkach wychowały. Często pytają mnie, czy jest szansa na to, aby nastąpiła jakaś reaktywacja – śmieje się Cygan.

Nie da się ukryć, że "Dyskoteka Pana Jacka" oprócz tego, że stała się fenomenem i zyskała popularne dziś miano "kultowego projektu", była również niesamowitą kuźnią talentów. Jak to w życiu jedni wybrali tę drogę artystycznej kariery, a inni z niej zeszli. To nie zmienia jednak faktu, że przyjaźnimy się i mamy ze sobą kontakt do dziś – podkreśla Cygan.