Dwa tygodnie temu na antenę powrócił program "Azja Express". W szóstej odsłonie popularnego reality show wzięło udział wiele znanych twarzy, m.in. Mandaryna z córką Fabienne, Aleksandra Adamska z siostrą Patrycją oraz Piotr Głowacki z żoną Agnieszką. To aktor i jego partnerka budzą do tej pory najwięcej emocji. Widzom nie podoba się wybuchowy temperament pani Agnieszki.
Wśród uczestników szóstej edycji programu "Azja Express" są też modowa influencerka Jessica Mercedes i jej brat, instruktor jogi Justin Kirschner. Mało brakowało, a rodzeństwo zakończyło rywalizację już po drugim odcinku. Dostali jednak kolejną szansę i w następną sobotę widzowie zobaczą ich w wyścigu. Tuż po premierze najnowszego odcinka Jessica i Justin przeprowadzili instagramowe Q&A, w którym zdradzili smaczki zza kulis reality show. Już na samym początku padło pytanie o to, co jedli na planie, gdyż produkcja tego nie pokazuje.
Całe dnie na głodniaka
'Prawie nic nie jemy w odcinkach po 20-22 godziny! Telewizja to wycina, my na to mówiliśmy fasting, głodówka, ale tak naprawdę trochę nikt nam nie chciał dawać jedzenia za darmo. Nie dziwię się, bo wyglądamy jak normalni turyści i mega źle się czuliśmy z proszeniem o jedzenie, więc woleliśmy nie jeść bo było nam wstyd poprosić ludzi o posiłek" - odpowiedziała influencerka.
Temat jedzenia pojawił się także przy pytaniu o to, czy uczestnicy "Azji Express" rzeczywiście dostają tylko jednego dolara dziennie.
"Nie mamy nic do jedzenia i faktycznie mamy tylko tego dolara dziennie (...). Raz kupiliśmy sobie pięć pierożków za tego dolara i nie pokazali tego. Wiecie, co jest najgorsze? My nie mamy co jeść i tego nie pokazują. Tylko wieczorem, w tych miejscach, co śpimy, jeśli będą chcieli nam dać. Raz, jak spaliśmy, to nie dostaliśmy kolacji, więc byliśmy na głodówce 24 godziny" - zdradziła Jessica.
Okazało się, że fragmentów, które nie zostają pokazane w odcinkach, jest znacznie więcej. Gdy jedna z obserwatorek napisała, że kibicuje Jess i Justinowi, gdyż "emanuje od nich tak spokój", rodzeństwo przyznało, że nie do końca tak było.
Telewizja wycina wątki o menstruacji
"No nie wiem, w tym odcinku nie pokazali, że mam pierwszy dzień okresu i muszę wysiadać z auta i szukać toalet i było dużo stresu. Telewizja chyba wycina wątki o menstruacji, bo to dla nich temat - nie wiem - tabu? Dla mnie normalne i myślę, że każda dziewczyna mnie zrozumie, że nie chciałam tego robić w krzakach" - napisała Jess.
"Mówiłam o tym w setkach, bo ja się tego nie wstydzę. Każda z nas przechodzi menstruację i ja mam bardzo bolesne, że się zwijam z bólu, nie żyję i mega krzyczę na ludzi. Więc jak dojeżdżaliśmy do tej mety, to ja jechałam z tamponem wielogodzinnym, nie mogłam zrobić siku, nie mogłam go zmienić, bo byliśmy cały czas w wyścigu. Nie wiem, telewizja chyba wycina takie rzeczy, bo myślą, że są obrzydliwe (...). Więc są takie rzeczy, których oni nie pokazują, kiedy nie jesteśmy spokojni, wielu rzeczy nie pokazują" - dodała na InstaStories.