Temat transportu konnego do Morskiego Oka powraca co jakiś czas. Głównie wtedy, gdy na tej trasie coś się dzieje ze zwierzętami. Tak było na początku maja, gdy na trasie przewrócił się koń wiozący turystów. Zostały w tej sprawie podjęte pierwsze decyzje i od kilku dni w Zakopanem na trasie do Morskiego Oka testowany jest elektryczny bus.

Reklama

Działalność fiakrów nad Morskim Okiem krytykowana jest już od kilku ładnych lat. Wśród zarzutów dominuje ten o przeciążaniu koni. Organizacje prozwierzęce (w tym m.in. Fundacja VIVA!) uważają, że "licznie pojawiające się w sieci zdjęcia i nagrania, które pokazują upadające, przemęczone konie nie są przypadkiem". Fiakrzy uważają, że to co robią jest zgodne z prawem a konie mają dobre warunki.

Paweł Golec zabrał głos ws. koni z Morskiego Oka

"Fakt" poprosił o komentarz w tej sprawie braci Golec. Zdaniem Pawła Golca nie ma konieczności zamiany koni z Morskiego Oka na nowoczesne meleksy.

Koń od zawsze był w górach tak jak i owca. Wszystkie zwierzęta były w górach. Ludzie z tego żyją i po prostu mają takie biznesy. Dla mnie to jest naturalna rzecz. Jeżeli zwierzę jest dobrze traktowane, głaskane, karmione, to niech sobie wędruje. Uważam, że jest to dziwny temat i kompletnie nie rozumiem całego szumu wokół tego. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że musi to być wszystko zgodne z prawem, żeby to zwierzątko było szanowane. Trzeba pamiętać o odpoczynku i wszystkim. Ale koniec końców to zwierzęta mają służyć ludziom, a nie na odwrót- powiedział.

Muzyk podał przykład Londynu.

Tam przecież policjanci jeżdżą na koniach. W Nowym Jorku. Wszędzie są dorożki. W Stanach Zjednoczonych czy Europie. Moim zdaniem to trochę nadmuchany przez media temat. Nie kupuję tego. Uważam, że jeżeli zwierzę jest traktowane z należytym szacunkiem, to po prostu ma służyć człowiekowi, ale w sposób godny, pisany przez duże G - stwierdził Paweł Golec.