Martin Scorsese i Leonardo DiCaprio spotkali się, by dla portalu Letterboxd opowiedzieć o filmowych inspiracjach, które towarzyszyły im podczas pracy nad sześcioma filmami, które razem nakręcili do tej pory. Podczas rozmowy pojawiły się bardzo ciekawe wątki – polski i japoński.
Pierwszym filmem Martina Scorsese, w którym zagrał Leonardo DiCaprio, były "Gangi Nowego Jorku". Potem nastąpiły kolejne, czyli "Aviator", "Inflitracja", "Wyspa tajemnic", "Wilk z Wall Street" i "Czas krwawego księżyca".
Aktor, jak się okazuje, zwrócił uwagę Scorsese na filmy wybitnego japońskiego reżysera, Hayao Miyazakiego, twórcy pełnometrażowych animacji, który pracuje w studiu Ghibli. Na Scorsese duże wrażenie zrobiły takie filmy jak "Księżniczka Mononoke" i "Spirited Away: W krainie bogów".
Scorsese o geniuszu Andrzeja Wajdy i Zbigniewa Cybulskiego
W rozmowie pojawiły się bardzo ciekawe wątki. Podczas pracy nad "Infiltracją" Scorsese poprosił DiCaprio, żeby obejrzał polski film Andrzeja Wajdy "Popiół i diament" z 1958 r.
"Popiół i diament" zrobił na mnie ogromne wrażenie, kiedy go zobaczyłem- mówił Scorsese do Leonardo DiCaprio. Dalej reżyser wyjaśniał analogię między bohaterem filmu Wajdy a bohaterem granym przez DiCaprio w "Infiltracji", czyli Billym Costiganem. Zdaniem reżysera, Maciek Chełmicki był w podobnej, patowej sytuacji, w środku strzelaniny. Nie wie, dlaczego się tam znalazł i próbuje zrozumieć, co w zepsutym świecie jest dobre - tłumaczył reżyser. — Jest skazany na zagładę od samego początku — mówił Scorsese o Costiganie i o Maćku Chełmickim.
Zdaniem Scorsese, Zbigniew Cybulski miał wszelkie dane, by stać się gwiazdą światowego formatu. Nazwał go "europejskim Jamesem Deanem".
Cybulski zmarł tragicznie w 1967 r. we Wrocławiu. Zginął pod kołami ekspresu, do którego próbował wskoczyć z peronu trzeciego wrocławskiego Dworca Głównego.