W "Sanatorium miłości" rozwija się konflikt między Małgorzatą a Andrzejem. Kuracjuszka nie gryzła się w język i wygarnęła mężczyźnie, co o nim myśli. Nienawidzę oszustów, facetów, którzy rzucają słowa nadaremno - wypaliła.

Wybuch Małgorzaty

Reklama

Małgorzata nie może pogodzić się z tym, że Andrzej wybrał Teodozję, choć początkowo zabiegał o jej względy. Na każdym kroku krzywo patrzy na tę parę i dogryza. Podczas powrotu busem do sanatorium z wycieczki Małgorzata powiedziała przy wszystkich Andrzejowi, co o nim myśli.

Jeszcze dwa dni temu mówiłeś, że mnie kochasz. Naucz się szanować to słowo. Nienawidzę oszustów, facetów, którzy rzucają słowa nadaremno - powiedziała rozgniewana Małgosia.

W rozmowie z Janiną wyznała, że "z reguły nie jest zazdrośnicą", ale nie może poradzić sobie z tym, czego doświadczyła ze strony Andrzeja. Mężczyzna po dwóch dniach znajomości miał wyznać jej miłość, przytulać i snuć plany na przyszłość. Później stracił nią zainteresowanie i wybrał Teodozję.

Dlaczego on mówi po dwóch dniach, że mnie kocha - żaliła się Małgorzata koleżance.

Co na to Andrzej?

Sprawę postanowiła wyjaśnić podczas randki Teodozja. Co usłyszała od Andrzeja? Mężczyzna stwierdził m.in., że "Gocha jest zazdrosna", a jego "wyznanie miłości nie było zobowiązujące" i nie robił jej żadnych nadziei.

Można powiedzieć: "kocham cię, bo jesteś miła". (...) Można kochać drzewa, zwierzęta. "Kocham cię, bo jesteś miła w rozmowie" — to nie jest wyznanie, tylko taki wyraz. (...) Nie robiłem jej żadnych nadziei, bo nie jest w moim guście - tłumaczył Andrzej.

Małgorzata zapowiada zemstę

Małgorzata pożaliła się współlokatorce Janinie i jednocześnie ostrzegła ją przed 65-latkiem. Stwierdziła, że "Andrzejowi nie można wierzyć" i wkrótce, być może, wymieni na lepszy model także Teodozję. Zapewniała, że jeszcze się na Andrzeju odegra.