Maria to bohaterka ostatniej edycji "Sanatorium miłości". Uczestnicy show tak ją polubili, że mianowali ją królową turnusu. W szybkim czasie kobieta stała się także ulubienicą widzów. W sieci krążą informacjo o tym, jakoby Maria miała być bardzo majętną osobą.

Reklama

Jakie biznesy prowadziła Maria z "Sanatorium miłości"?

Czy to prawda? W rozmowie z Radiem Zet kobieta ujawniła, że zanim zaistniała w świecie biznesu, minęło dużo czasu. Przyznała, że dwie dekady temu rozwijała swoje całkiem dochodowe działalności. Dostawała też propozycje udziału w telewizyjnych show.

Hotele, wędliny, kochana, to było 20 lat temu! Jakbym miała takie interesy, to bym nie poszła do programu. Zostałam kiedyś zaproszona do "Big Brother" i nie poszłam ze względu na swój interes. To był "Big Brother Bitwa". Później przyjechali do mnie z telewizji, ale powiedziałam, że niestety nie zostanę w "Big Brotherze" do końca, to jest parę miesięcy. Zresztą mój brat powiedział, że - nie życzy sobie, żebym tam szła. No wiesz, wszystko pokazują, nawet w toalecie - opowiada Maria w rozmowie z Radiem ZET.

Przez dłuższy czas Maria zarządzała wytwórnią wędlin. Postanowiła ją jednak sprzedać w latach 90. Potem przez kilkanaście lat prowadziła pensjonat. Obecnie mieszka w Konstancinie. Choć były narzeczony namawiał ją do opuszczenia kraju i zamieszkania w Szwecji, została w Polsce.

Czy Maria z "Sanatorium miłości" jest bogata?

Wytwórnię wędlin sprzedałam z samochodami, ze wszystkim, w 1994 roku. Od 1994 roku do 2007 roku prowadziłam pensjonat w Zakopanem, po czym pensjonat sprzedałam. Następnie przyjechałam do Konstancina i tu mam dom, tu mieszkałam, tu objawił się mój były narzeczony i namówił mnie, żebym nauczyła się języka i poznała Szwecję, bo on tam mieszka od 40 lat. No i byłam tam 6 lat, skończyłam szkołę i stwierdziłam, że to nie jest kraj dla mnie - wspomniała.

Obecnie Maria wynajmuje pokoje w swoim domu. Plotki o fortunie jednak dementuje.

Ja żyję sobie skromnie, bez wariacji, godnie, bo odpoczywam, mam dom, gdzie mam lokatorów, bo wynajmuję pokoje. Raz są lokatorzy, raz nie ma. Zależy. Czuję się też bardziej bezpieczna, bo mam pana takiego starszego ogrodnika, który zajmuje się ogrodem, czy pieskiem. Żadną milionerką nie jestem, tak powiedzieli chyba przez te wędliny. Może kiedyś będę! Może jak jakiegoś szejka znajdę w Dubaju - śmieje się.