Podczas londyńskiego festiwalu historycznego HistFest szkocki aktor Brian Cox powiedział szczerze, co sądzi o "Napoleonie" i roli Joaquina Phoenixa.

"Przerażająco zła" rola Phoenixa

To był naprawdę okropny występ. Wręcz przerażająco zły. Nie wiem, co on sobie myślał. Myślę, że to całkowicie jego wina i nie ma co zwalać na reżysera. Zagrałbym to o wiele lepiej niż Joaquin Phoenix, . Ktoś powie, że to dobry dramat, ale nie, to kłamstwa… - oznajmił gwiazdor "Sukcesji".

Reklama

Następnie Cox poszedł jeszcze dalej w szyderstwie z Phoenixa. Myślę, że ma dobre imię. Joaquin… Wackeen… (kiepski - przyp. red.). To było właśnie bardzo kiepskie przedstawienie - kpił aktor, korzystając z gry słów.

"Braveheart" jako "stek bzdur"

Reklama

Cox ubolewał także szerzej nad poświęcaniem wierności historycznej na rzecz hollywoodzkich hitów.

"Braveheart” to stek bzdur– stwierdził kategorycznie aktor o nagrodzonym Oscarem przeboju filmowym w reżyserii Mela Gibsona z 1995 roku. Co ciekawe, sam Cox grał w "Braveheart. Walecznym sercu" znaczącą rolę.

Gibson był wspaniały, ale tam jest mnóstwo kłamstw. William Wallace nigdy nie zapłodnił francuskiej księżniczki. To same bzdury - krytykował Cox.

Porażka "Napoleona"

W przeciwieństwie do kasowego i chwalonego filmu Gibsona, "Napoleon" Ridleya Scotta nie okazał się hitem kinowym. 200-milionowy budżet superprodukcji ledwie się zwrócił.

Film otrzymał co prawda trzy nominacje do Oscarów, ale wszystkie w kategoriach technicznych: za kostiumy, scenografię i efekty specjalne. Krytycy w ocenie samego filmu byli równie surowi jak Cox.

Trwa ładowanie wpisu