Pierwszy etap wielkiego finału był niezwykle zaskakujący, bo odpadli absolutni pewniacy. Jedynie ośmiu z dwudziestu czterech zawodników ukończyło pierwszy etap finału. Pod Górę Midoryiama dotarło już tylko dwóch największych kozaków – Wiktor Wójcik i Jan Tatarowicz.

Reklama

To ja mam taką propozycję, żeby dzisiaj nie wymawiać nazwy "Góra Midoriyama". Żeby nie zapeszać – tak Jerzy Mielewski zapowiedział finałową rywalizację o nagrodę główną, czyli czek o wartości 200 tysięcy złotych, prestiżową statuetkę Shurikena i tytuł pierwszego polskiego Ninja.

Walkę o wszystko rozpoczął Wiktor Wójcik, który narzucił ogromne tempo, ale w końcówce trochę zabrakło i nie dotarł na sam szczyt. Po nim wystartował Jan Tatarowicz, który dosłownie wbiegł na Górę Midoriyama. Jednak wraz z naciśnięciem buzzera zapaliło się czerwone światło i nagle wszyscy wstrzymali oddech. Chwila napięcia zaczęła się dłużyć w nieskończoność, ale to był czas na dokładne przenalizowanie wyniku.

Reklama

Jan Tatarowicz pierwszy Polak, który zdobył Górę Midoriyama

Janek zrobił to, co wydawało się niemożliwe i oficjalnie został zdobywcą nagrody głównej. Jest jedenasty na świecie, a pierwszy w Polsce.

Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się tego dokonać. Jest to moja siódma edycja, w której startowałem. Przygotowywałem się na to bardzo długo. Dziękuję Grzesiowi, który mnie bardzo wspierał - powiedział zawodnik.

Sportowiec podzielił się także osobistą historią: W wieku dziewięciu lat straciłem tatę, w wieku jedenastu mamę. Potem dorastałem w rodzinie zastępczej. Przyszedłem do tego programu nie mówiąc o tym, jakie życiowe doświadczenia miałem. Przyszedłem, żeby wygrać.

Udało się. Najlepszą wśród kobiet ponownie okazała się Katarzyna Jonaczyk, która już trzeci raz zdobyła tytuł Last Woman Standing.