Posłanka PiS uderzyła w Sejmie w Macieja Orłosia, który po kilku latach wrócił do "Teleexpressu". Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski zapytał Teresę Pamułę o jej wypowiedź na temat Orłosia. Teresa Pamuła twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia i nie ma zamiaru przepraszać nikogo za swoje słowa. Ponadto tłumaczy, że zacytowała opinię swoich wyborców z Lubaczowa.
Teresa Pamuła: Do TVP wracają "stare kotlety"
- Mnie zależało na tym, by pokazać, że nic się nie zmieniło. Wracają starzy, którzy brali duże pieniądze za to, co robili wcześniej - tłumaczyła posłanka. - Wracają "stare kotlety" - dodała. Jak wyjaśniła, chodzi jej o dziennikarzy, którzy teraz, po latach, znowu pojawiają się w TVP.
Teresa Pamuła podkreśliła, że nie ma co się obrażać na informacje o czyimś wieku. Jak powiedziała "mam 67 lat i ja bym się nie obraziła". Stwierdziła też, że "Teleexpres" jest źle prowadzony jej zdaniem, nie ma tam żadnych informacji, tylko "jakieś ble, ble, ble".
Do rozmowy włączyła się Justyna Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej". Dziennikarze wdali się w dyskusję z polityczką. Podkreślali, że "rzetelność w mediach polega na przedstawianiu perspektywy wszystkich partii".