"Napisałem te piosenkę w ciągu 2 minut 35 sekund, na serwetce w hotelu Pod Różą w Krakowie" - opowiadał jej autor, lider zespołu Wały Jagiellońskie, czyli Rudi Schubert. Miał to być żartobliwy utwór stworzony specjalnie dla sylwestrowego programu telewizyjnego. Los jednak chciał inaczej, publiczność się w piosence zakochała.
Publiczność oszalała
"Córka rybaka" stała się jednym z największych przebojów zespołu Wały Jagiellońskie. Inne, wielkie przeboje tego zespołu rodem z Gdańska, to np. "Monika, dziewczyna ratownika", "Wars wita", "Tylko mi ciebie brak".
"Córka rybaka" zabrzmiała w 1984 roku na 21. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu podczas koncertu Mikrofon i Ekran podczas ostatniego dnia imprezy. No i się zaczęło. Piosenkę nucili wszyscy, słychać ją było w radiu, na dyskotekach i zabawach.
"Po prostu przyszła wena"
"Po prostu, kiedy przychodzi wena, to sprawy toczą się błyskawicznie. Wiedziałem, że musi być kobieta, mężczyzna, miłość, odległość, góry, Mazury, do tego częstochowskie rymy. Nawet się nad tym wszystkim specjalnie nie zastanawiałem, po prostu wczułem się w rolę postaci, którą grałem w programie. Równolegle z tekstem układała mi się w głowie muzyka. I to dobrze. Bo ja nie znam zapisu nutowego i ta piosenka jako całość, czyli słowa i melodia, pozwoliły mi utwór zapamiętać. Po kilku godzinach, na próbie poprosiłem pianistę, żeby to zapisał. Wiedziałem, że to musi być pastisz, kpina, ale jak trudno było to zrealizować w życiu okazało się podczas nagrania. W Wałach mieliśmy zespół dobrych instrumentalistów, kiedy weszliśmy do studia wszyscy zagrali „po bożemu", niestety efekt był beznadziejny. Wyszło za gładko, zbyt »ślicznie«. Tak się nie gra na wiejskiej zabawie. Wtedy ktoś wpadł na pomysł, tak nie damy rady, zamieńmy się instrumentami. No więc pianista usiadł za perkusją, menedżer, który miał jakieś o tym pojęcie z młodości, zagrał na akordeonie, perkusista na fortepianie. Do tego dawka pogłosu i tradycyjne dla knajpianych zespołów »Dziękujemmmmy!!!«, na końcu, sprawiły, że nareszcie wszystko zabrzmiało autentycznie" – opowiadał Rudi Schubert w wywiadzie dla "Angory".