Ian Bailey przez prawie 30 lat żył jako główny podejrzany w sprawie morderstwa Sophie Toscan du Plantier, do którego doszło w 1996 r. W niedzielę Ian Bailey doznał zawału serca. Zmarł w szpitalu niedaleko swojego domu w Bantry w hrabstwie Cork w wieku 66 lat. 27 stycznia obchodziłby swoje 67 urodziny.

Reklama

Ian Bailey nie żyje. Był głównym podejrzanym o głośne morderstwo

Były żył w oczach opinii publicznej przez prawie trzy dekady jako główny podejrzany w sprawie morderstwa Sophie Toscan du Plantier, francuskiej reżyserki filmowej, która została pobita na śmierć w pobliżu swojego domu letniskowego w West Cork.

Toscan du Plantier, 39-letnia producentka filmowa i matka, została zaatakowana przed swoim domem letniskowym 23 grudnia 1996 r. Ślady wskazywały, że ofiara została brutalnie pobita na śmierć. Bailey, który mieszkał w pobliżu, przekazał informację do prasy, a wkrótce potem szybko sam stał się bohaterem mediów, jako główny podejrzany w sprawie. Detektywi prowadzący śledztwo stwierdzili, że miał okazję, nosił ślady zadrapań i miał na koncie przemoc domową. Z drugiej strony, nie było żadnych dowodów kryminalistycznych, a świadek, która powiedziała, że widziała go tamtej nocy, wycofała swoje zeznania.

Policja aresztowała Baileya dwukrotnie, ale prokuratorzy nie postawili mu zarzutów, powołując się na niewystarczające dowody. Zbrodnia pozostała nierozwiązana, a Bailey stał się tajemniczym bohaterem książek kryminalnych, filmów dokumentalnych i podcastów, m.in. miniserialu telewizji Sky "Morderstwo w Schull", a także serialu dokumentalnego Netflixa "Sophie: Morderstwo w West Cork".

Bailey pozwał gazety o zniesławienie, a państwo irlandzkie za niesłuszne aresztowanie, twierdząc, żepolicja próbowała go wrobić, ale przegrał sprawę. Utrzymywał się ze sprzedaży pizzy i pisania wierszy.

W 2019 r. został zaocznie skazany przez francuski wymiar sprawiedliwości na 25 lat więzienia. Pozostał na wolności, gdyż nie obwiązywało go prawo ekstradycyjne.

Ian Bailey do zabicia Toscan du Plantier nigdy się nie przyznał

Bailey, który dorastał w Gloucestershire i pracował jako niezależny dziennikarz w latach 80., pisząc artykuły do Sunday Times, przeniósł się do West Cork, gdzie parał się poezją i pracami fizycznymi.

Francuskie próby ekstradycji i europejski nakaz aresztowania zniechęciły Baileya, który zawsze twierdził, że jest niewinny, do opuszczenia Irlandii, choć i tam był wielce kontrowersyjną postacią. Wielu było przekonanych o jego winie, podczas gdy inni uważali go za ofiarę niesprawiedliwości.

Reklama

"Poniósł poważną krzywdę z rąk państwa irlandzkiego" – powiedział Frank Buttimer, prawnik, który reprezentował Baileya. "To ukształtowało jego życie przez ostatnie 27 lat. Odebrało mu to możliwość jakiejkolwiek normalnej egzystencji" - dodał.

The Guardian podkreśla, że Bailey zmarł samotnie. Rozstał się ze swoją partnerką dwa lata temu, a z obawy przed aresztowaniem nie był w stanie odwiedzić swojej jedynej krewnej, siostry mieszkającej w Anglii. "Wyobrażam sobie, że jego śmierć była smutna i nieco samotna. Zmarł jako więzień Irlandii" – powiedział mecenas Buttimer.

Sam Bailey powiedział w rozmowie z The Guardian w 2019 r., że "pozostał przy zdrowych zmysłach" jedynie dzięki poezji, stolarce, medytacji i śpiewaniu, i że jest szczęśliwy, że może przebywać w Irlandii. "Mam nadzieję, że opuszczę ją w trumnie, a nie w samolocie w kajdankach" – skwitował.

Dla rodziny francuskiej producentki Sophie Toscan du Plantier śmierć Baileya to praktycznie koniec nadziei na rozwiązanie zagadki tajemniczego morderstwa sprzed lat.