Paulina Gałązka, znana widzom również z roli Dominiki Kwietniewskiej z serialu "Na dobre i na złe" czy "Dziewczyn z Dubaju", nigdy nie uważała się za "totalną laskę". Zmieniło się to pod wpływem jednego człowieka.

"Charakterystyczna, a nie ładna"

"Przez lata słyszałam, że jestem charakterystyczna, a nie ładna" – wyznała Paulina Gałązka w najnowszym wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".

"Chłopcy z mojego roku twierdzili, że jestem za inteligentna, żeby być aktorką. I że aktorki dzielą się na charakterystyczne i piękne. A Gałązka jest charakterystyczna. Nigdy nie dostawałam ról amantek, więc nie wierzyłam, że mogę do nich pasować. A tak naprawdę jest we mnie wiele barw" – dodała aktorka.

Reklama

Wszystko zmieniło się za sprawą jej męża, którym jest reżyser Sindre Sandemo. Norwega poznała podczas studiów w łódzkiej filmówce, pobrali się w tajemnicy przed mediami w 2016 r. i do dziś pilnie strzegą swojej prywatności.

W ostatnim wywiadzie zdradziła jednak, że to mąż dostrzegł w niej "totalną laskę".

"Mąż uświadomił mi, że jestem plastyczna. Powtarzał: »Jak się zrobisz, to od razu widać, że powinnaś grać totalne laski«. Pomyślałam wtedy: »Ja? Laski?«" – wspominała Gałązka w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".

Aktorka podkreśliła jednak, że nie ma zamiaru rezygnować ze swojej "plastyczności".

Paulina Gałązka zagrała ostatnio w filmach "Fuks 2" i "Sami swoi. Początek" / AKPA

"Będę trwać przy tym, że jako aktorka jestem plastyczna. Kocham zmieniać się dla postaci. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mam bardzo szczupłą budowę ciała, jestem drobną blondynką, ale takie mam geny. Mama mi czasem mówi, że wyglądam jak 12-letni chłopiec" - wyznała.