Krystyna Przybylska już kilka miesięcy temu poinformowała, że ma poważne kłopoty finansowe. Mama nieżyjącej od 9 lat aktorki Anny Przybylskiej padła ofiarą oszustwa i straciła prawie 900 tysięcy złotych. Stało się to w czasach pandemii koronawirusa. Kobieta udzieliła pożyczki matce swojego asystenta. Oszustka przekonywała, że pieniądze pokryją podatek od zagranicznego spadku, który jej się należy. Po jego otrzymaniu miały zostać w całości zwrócone w ramach udzielonej pożyczki. Tak się jednak nie stało, a sprawa trafiła do sądu.

Reklama

Krystyna Pawłowska: Z domu wyniosłam szacunek do ludzi

W środowy poranek Krystyna Przybylska odwiedziła studio "Dzień dobry TVN". Wróciła do koszmaru, który stał się jej udziałem. Sprawa trwa już cztery lata. Kobieta powiedziała, że nie tylko straciła pieniądze, ale też podupadła na zdrowiu.

Nie zaświeciła mi się żadna czerwona lampka. Z domu wyniosłam dobroć, szacunek do ludzi. Zaufałam bezgranicznie, tym bardziej że syn tej pani pracował u mnie. Potrzebowała pilnie pieniędzy na spadek z zagranicy. To jest jedyna wersja. Pożyczyłam w kwietniu te pieniądze, miałam dostać je 11 lipca. (...) Dzisiaj zaczął się rok 2024, a ja nie mam ani pieniędzy, ani zdrowia - tłumaczyła Krystyna Przybylska.

Oszustka zastrasza Krystynę Przybylską

Okazuje się, że ten proceder trwa prawie 20 lat. Moja sprawa jest założona od 2022 r. Wpłaciłam już na sąd i prokuraturę 52 tys. zł. To jest straszna suma - opowiadała mama Anny Przybylskiej.

Błagałam tę kobietę, żeby oddała mi chociaż część pieniędzy. Ale musimy czekać na sąd i prokuraturę, aż padnę. Ta pani jest wyzuta z [empatii]. Do tego przychodzą sprawy z zastraszaniem mnie, bo jestem pierwszą osobą, która lojalnie ją uprzedziła, że jeśli nie otrzymam pieniędzy, nagłośnię sprawę- skarżyła się Krystyna Przybylska.