"Kiedy wróciłam z powstania, mama stała na stole i zawieszała firanki. Czekałam za drzwiami aż skończy, żeby nie spadła" - opowiadała Alina Janowska. Aktorka była łączniczką podczas Powstania Warszawskiego. We wspomnieniach opublikowanych przez Muzeum Powstania Warszawskiego opowiedziała, jak wyglądały 63 dni walki o wolność.

Reklama

Alina Maria Janowska (1923-2017) była wybitną aktorką teatralną i filmową. Zagrała w pierwszym polskim filmie fabularnym "Zakazane piosenki" (1948). Widzowie pamiętają ją m.in. z ról w "Skarbie", "Ostatnim etapie", "Wojnie domowej", "Rozmowach kontrolowanych". W czasie wojny pełniła funkcję łączniczki dowództwa batalionu "Kiliński" w Powstaniu Warszawskim.

"Mieliśmy ducha bohaterstwa"

"Myśmy cały czas czekali na to, bo wszyscy byli pewni, że powstanie będzie trwało kilka dni czy najwyżej tydzień i że przyjdzie rosyjska armia plus polskie wojsko, które było razem z nimi [...]. Tak każdemu się wydawało, ale jak posłyszeliśmy, że (armia - przyp. red.) się zatrzymała i w jakim celu, i że to jest po prostu wykręt i bujda z chrzanem, to ja osobiście wtedy dopiero zrozumiałam, że to już jest wszystko na naszych ramionach, na naszych barkach" - wspominała Alina Janowska. "Ale ponieważ wszyscy mieliśmy ducha bohaterstwa, to wierzyliśmy, że oczywiście to się uda" - mówiła.

Jak wyglądał dzień łączniczki?

"Myśmy same sobie ustanawiały swój rytm działania, ale to było uzależnione od tego, kiedy jest akcja i gdzie. Czasem trzeba było pomóc siostrom, które przychodziły z noszami do bardzo ostrych wypadków i nie dało się inaczej, jak tylko wynieść na noszach. Musiałyśmy im pomagać. Czasem mogłyśmy coś zrobić same. Osobiście byłam od porządków, od jedzenia i od meldunków" - wspominała Alina Janowska.

Reklama

"Najtrudniejsze były pierwsze chodzenia. Było przebijanie ścian z budynku do budynku. To co mi się śniło, to śniło mi się to podziemie i chodzenia. Ale było w sumie kilka razy czy może kilkanaście takiego przeczołgiwania się. To zostało w pamięci. Trudno powiedzieć, gdzie [chodziłam], już nawet nie pamiętam, w jakie kierunki. Na przykład miałam przepustkę pod barykadą. Trzeba było mieć przepustkę, żeby przejść wierzchem pod jedyną barykadą, wielką, wysoką, w Alejach Jerozolimskich" - powiedziała aktorka.

Powrót do domu

Powstanie Warszawskie zakończyło się porażką po 63 dniach walki. Warszawa została prawie doszczętnie zniszczona, a jej mieszkańcy wypędzeni. Wśród nich była także Alina Janowska, która opuściła miasto i udała się w długą wędrówkę do Tworek, gdzie mieszkali jej rodzice.

"Szłam w oddziale, Niemiec za nami, Niemiec przed nami, już nie wiem, ile czwórek było. Potem powiedziałam, że się odrywam, bo mieszkam bardzo niedaleko i idiotyzmem byłoby pchać się w niepotrzebne sytuacje. I dawaj, kartofliskami. Kiedy wróciłam z powstania, mama stała na stole i zawieszała firanki. Czekałam za drzwiami aż skończy, żeby nie spadła" - wspominała Alina Janowska.

OBSERWUJ nas na WhatsApp