Janusz Majewski był twórcą m.in. takich filmów i seriali jak "Królowa Bona", "C.K. Dezerterzy", "Złoto dezerterów", "Czarny Mercedes" czy "Mała matura 1947". Pisał też sztuki teatralne.

Reklama

Janusz Majewski "roztaczał zawsze urok i czar"

Informację o śmierci reżysera przekazało w środowym komunikacie i w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Od razu też pojawiły się w sieci wzruszające pożegnania i wspomnienia o zmarłym artyście.

"Trudno pogodzić się z odchodzeniem tak wspaniałych ludzi. Panie Januszu… To był dla mnie zaszczyt i wielkie przeżycie zagrać w reżyserowanych przez Pana spektaklach czy filmie" – napisała na Instagramie Hanna Śleszyńska, która u Majewskiego zagrała m.in. w spektaklu Teatru Telewizji "Upiór w kuchni".

Reklama

"Roztaczał Pan zawsze urok i czar, klasę i niezwykłe poczucie humoru.Uwielbialiśmy Pana, Panie Januszu. Będziemy bardzo tęsknić. Serdeczne wyrazy współczucia dla całej Rodziny"- dodała aktorka.

W poruszających serce słowach reżysera pożegnała Zofia Zborowska.

"W 73 urodziny mojego Taty odszedł jego wielki Przyjaciel i Mistrz Janusz Majewski. Ciężko pisać życzenia i się radować w momencie, gdy jego serce płacze" – napisała na Instagramie przy zdjęciu, na którym widać jej ojca, Zbigniewa Zborowskiego z Januszem Majewskim.

Długim i bardzo osobistym wpisem podzieliła się na Facebooku Marta Klubowicz.

Panie Januszu, kochany, bardzo, bardzo boleśniebędzie Pana brakowało. Byłam pewna, że będzie Pan jeszcze długo, długo żył. Że zaprosi mnie Pan na swoje setne urodziny. Myślałam, że jeszcze jest czas […] Będzie brakować mi naszych rozmów przez telefon. Zawsze pełnych dowcipu i śmiechu. […] Ciepła. Życzliwości. Przyjaźni, w której był Pan zawsze pomocny, wierny, taki swój. […] Odszedł Pan Janusz Majewski, który był dla mnie wzorcem klasy, kultury i tego, JAK POWINNO SIĘ ŻYĆ. Pełnią życia. W otwartości na ludzi. Do końca" – napisała aktorka, która u Janusza Majewskiego zagrała w filmie "Mała matura 1947".

Janusz Majewski nie żyje. "I nagle stało się nieznośnie pusto"

Reklama

Piotra Gąsowskiego wiadomość o śmierci Janusza Majewskiego zastała w dalekim Kuala Lumpur.

"Pan Janusz zawsze pozostanie dla mnie wspaniałym Panem Januszem… człowiekiem 50 lat młodszym niż wskazywałaby jego metryka, dowcipnym, ciepłym, nieprzeciętnie błyskotliwym i utalentowanym! Jest dla mnie największym zaszczytem zaufanie Pana Janusza do mnie iobsadzenie mnie w wielu jego produkcjach! […] Ale ważniejsze od tych ról była możliwość obcowania z Panem Januszem prywatnie m.in. w jego domu na Mazurach, które kochał i nakręcił o nich serial! […] Uwielbiałem Go za Jego wrażliwość, umiejętność pochylania się nad ludźmi, za Jego dobro i za niebywałe, często pikantne, ale zawsze »klasowe« poczucie humoru!" – napisał aktor na swoim profilu na Facebooku, podpisując się " Pana wierny wielbiciel".

"I nagle stało się nieznośnie pusto" – napisała Sonia Bohosiewicz na Instagramie, zamieszczając serię wspólnych zdjęć z Januszem Majewskim.

Anna Dymna zagrała u Janusza Majewskiego m.in. w słynnym historycznym dramacie "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny". W rozmowie z Plejadą aktorka zdradziła, że z Majewskim łączyła ją szczególna więź.

- Poznałam go, jak byłam piękna i młoda. Potem spotykałam go co jakiś czas, ponieważ my się bardzo przyjaźniliśmy. […] To była taka przyjaźń, jaka może być tylko między reżyserem i aktorką, że czasem nie rozmawia się ze sobą całe lata, ale sam fakt, że ten ktoś czasem zadzwoni i powie: "Anka, super było!", sprawia, że człowiek czuje się bezpieczny – wspominała Dymna.

- Przebywanie z nim można porównać do wyprawy, na której wszystko nas cieszy. Choć czasem trzeba było iść stromo pod górę, ale cieszyło to jak najpiękniejsza przygoda. Tak będę zawsze wspominać Janusza. Czasem po drodze spotyka się takich przyjaciół i można cieszyć się, że pokonuje się tę drogę wspólnie z nimi, ale niestety teraz już będziemy szli bez Janusza. Zawsze będę myślała o nim, że jest obok podsumowała Anna Dymna.