Tom Cruise kibicował amerykańskim sportowcom podczas całych igrzysk. Jemu przypadł zaszczyt przekazania flagi olimpijskiej do Los Angeles, gdzie odbędą się kolejne igrzyska. Występ gwiazdora wprowadziła muzyka do "Mission Impossible". Aktor rozpoczął swój udział w ceremonii zamknięcia od zeskoczenia z dachu Stade de France.

Reklama

Tom Cruise z flagą olimpijską

Potem aktor przebiegł przez szpaler sportowców, przybijał im piątki i robił sobie z nimi zdjęcia. Jedna z fanek nawet zdążyła go wycałować i wyściskać. Olimpijska flaga najpierw trafiła z rąk organizatorów igrzysk w Paryżu do burmistrzyni Los Angeles, Karen Bass, potem przekazana została amerykańskiej gimnastyczce i multimedalistce olimpijskiej Simone Biles. Następną osobą, która przejęła flagę, był Tom Cruise, który nagle zszedł ze sceny i pobiegł w kierunku motocykla.

Aktor wsiadł na maszynę i odjechał ze stadionu. Następna sekwencja pokazywała Cruise'a jadącego ulicami Paryża na lotnisko. Potem wjechał motocyklem do luku wielkiego transportowca i odleciał do Kalifornii.

Na miejscu Tom Cruise przebiegł przez plażę w towarzystwie tłumu fanów. Flagę olimpijską przekazał muzykom grającym na kalifornijskiej plaży, czyli Red Hot Chili Peppers, Billie Eilish i ambasadorowi paryskich zmagań, Snoop Doggowi oraz Dr Dre. Za ich plecami stał symbol igrzysk w Los Angeles z połączonymi flagami francuską i amerykańską.

Internauci podzieleni

Internauci mieli za złe organizatorom zakończenia Igrzysk Olimpijskich, że hollywoodzki skradł uwagę publiczności. A przecież było to święto sportowców, prawdziwych bohaterów tej sportowej imprezy. Pojawiło się wiele komentarzy. Pisano m.in., że występ był tandetny i tak naprawdę niepotrzebny. Wytknięto też m.in. Tomowi Cruise'owi, że należy do sekty scjentologicznej.

OBSERWUJ nas na WhatsApp