Aleksiej Nawalny zmarł w kolonii karnej, poinformował Departament Więziennictwa Rosji. Nie wszyscy wierzą w takie wyjaśnienie.
Aleksiej Nawalny "został zamordowany"
"Wiadomość jest wstrząsająca, ale trzeba się było spodziewać, że tak się stanie, bo przecież Putin, cała ta kremlowska władza bardzo się chciała pozbyć tego człowieka, którego się niezwykle bała i próbowała go zniszczyć wielokrotnie" – mówił w TVN24 Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej", wieloletni korespondent polskich mediów w Rosji.
Do śmierci Nawalnego jeszcze mocniej odniósł się aktor Mateusz Janicki, znany m.in. z takich produkcji, jak "Lejdis", "Wołyń" czy "Planeta Singli". Zamieścił mocny wpis na swoim profilu na Instagramie.
"Nie zmarł, ale został zamordowany lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny. Niezależnie od rzeczywistej przyczyny śmierci to Putin ma jego krew na rękach tak jak tysięcy Ukraińców czy innych rosyjskich dysydentów. A Rosja straciła patriotę i bohatera. Bez względu na poglądy jakie miał lata temu Nawalny, dawał jakakolwiek nadzieje na inną Rosję…. Ale Nawalny mimo koszmaru jaki przechodził wierzył, że nie można się poddawać i trzeba wierzyć w lepszą przyszłość" – napisał aktor.