W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja o śmierci Janusza Majewskiego. Reżyser i twórca takich filmów jak "C.K. Dezerterzy", "Zaklęte rewiry", czy "Sublokator" zmarł w wieku 92 lat. Maciej Stuhr miał okazję współpracować z reżyserem przy filmie "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy".
Jak go wspomina?
Na wielu poziomach jako mistrza, człowieka, który zrobił wybitne filmy, ale i filmy, które trafiły do serc widzów. To jest może wyświechtane powiedzenie, ale w tym przypadku to prawda. Filmy Janusza, zostały zapisały się na zawsze nie tylko w historii tej, którą piszą filmoznawcy, ale i ludzi - mówi Maciej Stuhr w rozmowie z dziennik.pl.
Maciej Stuhr o Januszu Majewskim: Poczułem z nim jakąś ogromną więź
Przyznaje, że współpraca z Januszem Majewskim przy filmie "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" była dla niego wyjątkowa.
Ja byłem jego "ekscentrykiem". To wyjątkowy dla mnie film. Po pierwsze uwielbiam takich bohaterów i zawsze lubię być w dobrym, angielskim garniturze i mieć dobrze uczesane włosy, jeździć dobyrm samochodem. Uwielbiam jazz i prowadzenie orkiestry big-bandowej było jedną z największych frajd aktorskich, jakich w życiu doświadczyłem, nie będąc dyrygentem, ale go udając. To fajna przygoda mieć pod sobą 60 osób, które coś tak pięknie grają - wspomina.
Miałem nieodparte wrażenie, że Janusz Majewski, którego wtedy tak naprawdę poznałem, i który mimo, że jest starszy od moich rodziców, poczułem z nim jakąś ogromną więź, braterską i wiele punktów naszych życiorysów było bardzo podobnych. Miałem wrażenie, że ta postać, którą gram w "Excentrykach" to jest jakaś taka projekcja Janusza o samym sobie i jego czasach- dodaje Maciej Stuhr.
Przyznaje, że sympatia, jaka narodziła się między nim a Januszem Majewskim na planie, trwała przez wiele lat.
Patrzyliśmy nawzajem na siebie z jakimś uczuciem i to uczucie z nami zostało również na wiele lat po kręceniu tego filmu - stwierdził.